|
Miano: Zerrave Płeć: Kobieta Wiek: 358, wizualnie: 25 Grupa: Draconis Rasa: Czarny Klasa: Łotrzyk Ranga: Wędrowiec Ranga dodatkowa: Członek grupy Hametsu Hierarchia: Brak królestwa Pochodzenie: Grupa koczowniczych smoków Przydomek: Zerri Orientacja: Hetero Rodzina: Rodzina królewska Thangaldaros (chrześniaczka: Ilivarra) |
WyglądCzłowiekZewnętrzny:Na co dzień ubiera się w wysokiej jakości skórzaną zbroję. Idealnie dopasowane spodnie z kieszenią na prawym udzie. Pasek, który nie ma za zadanie utrzymać spodni, lecz służyć jako uchwyt na dwie pochwy od miecza. Do tego ma doczepione materiałowe włókno, które ma za zadanie ukryć wypalony znak Hametsu. Stanik bez zapięcia, więc porusza się bardzo swobodnie. Na szyi ma chustę, którą po wyjściu z domu zakłada tak, aby zasłaniała twarz. W opasce na lewym ramieniu chowa małe fiolki z bombą dymną. Na rękach ma założone rękawiczki. Wychodząc zakłada na siebie pelerynę, aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Wewnętrzny:Jest szczupłą dziewczyną o długich do kolan włosach w odcieniu czerni, które zwykle związuje w kucyk. Oprócz tego posiada magnetyczne niebieskie oczy, które przyciągają spojrzenie, a nad nimi górują idealne cienkie brwi. Smukła sylwetka jest idealnie dopasowana do jej wzrostu sprawia, że nie wygląda ani jak krasnal ani jak długi chudy patyk. Widać, że została hojnie obdarzona przez naturę. Zrównoważone piękno i proporcjonalność. Cudne połączenie. Należy również zauważyć, że jest posiadaczką dwóch tatuaży w kolorze czerwonym. Jeden wije się na jej przedramieniu, aż od nadgarstka i to dość szerokimi wstęgami. Drugi z kolei znajduje się przy prawym oku i ciągnie się od połowy oczodołu do kości policzkowej.
SmokMa ogromną paszczę z wielkimi zębami, a na niej dwa twarde rogi. Oczy duże, często patrzące groźnie. Głowa jest osadzona na długiej szyi, łączącej ją z tułowiem, zakończonym długim ogonem, którym się szczyci. Posiada też ogromne skrzydła, zakończonymi trzema pazurami. Smoczyca porusza się na wielkich, silnych łapach, zakończonych ostrymi pazurami. Jej ciało jest pokryte twardymi łuskami w kolorze czerni, które lśni w słońcu.
AtrybutySiła: 13 [+4]
Wytrzymałość: 11 [+3]
Magia: 10
Zwinność: 11 [+1]
Umiejętności► Poruszanie się bezszelestnie
► Walka dwoma mieczami
► Wtapianie w tłum
► Znajomość psychologii smoczej (wyczuwa nastrój smoków, czyli nie musi z nimi rozmawiać, aby wiedzieć co się z nimi dzieje. Potrafi to wyczytać na przykład z ich pozycji w jakiej stoją czy nawet po oddechu)
Zaklęcia/MoceSzał- Przez najbliższe dwa posty zwiększa się siła i szybkość.
Atak z powietrza – atakuje z powietrza, opadając z nikąd na swojego przeciwnika i miażdżąc samym ciężarem albo rozszarpuje go pazurami lub zębami.
Zjednoczenie z cieniem- Doskonały sposób, aby kogoś śledzić lub przed nim uciec. Może złączyć się z cieniem, lecz także samemu stać się cieniem. Brak możliwości wykrycia, dopóki w miejsce gdzie znajduje się cień nic nie zaświeci (np. słońce, świeczka).
Smoczy oddech – Czyli najprościej mówiąc zieje czerwonym ogniem, jak każdy szanujący się smok. Uwaga! Zbyt bliski kontakt grozi poparzeniem, a co gorsza podpaleniem.
Samopodpalenie - Całe jej ciało dosłownie się pali. Jednak nie zadaje jej to obrażeń, a pozwala odstraszyć wroga. Tej mocy używa tylko będąc smokiem, gdyż w ludzkim ciele spaliłaby swoje skórzane ubranie. Samopodpalenie trwa dwa posty.
Magiczne przedmiotyNie posiada
Profesje► Poszukiwacz przygód
► Łowiectwo
► Skrytobójstwo
WierzchowiecNie posiada
Ekwipunek► Muszla
► Dwa miecze + sztylet
► Bomby dymne
► Sakiewka z pieniędzmi
Posiadłość Posiadłość jakiejś rodziny arystokratycznej. Mieszka tam aktualnie z Malcalenem.
Charakter„Urwać sobie głowy nie dam, iż jestem najlepszym zabójcą. Za to postawię swój cały skarb, że nie znajdziesz lepszego złodzieja ode mnie”
Zerrave jest osobą pełną życia, która nigdy się nie poddaje niewiadomo jakby było źle. Materialistka, uwielbia wszystko co błyszczy i ma jakąś wartość. Przy pierwszym spotkaniu wydaje się tajemnicza i pyskata, gdyż jest bezpośrednia. Nie zmienia się przy dłuższym kontakcie, dochodzi tylko stwierdzenie, że jest wielkim żarłokiem. Jest odważna, ale także łatwowierna i uparta. Jest szaloną osobą i wpada na niebezpieczne pomysły, co wpakowało ją w nie małe tarapaty, ale także je ją stamtąd wyciągnęły. Nie myśli za dużo, gdyż to działanie najlepiej jej wychodzi. Do tego czasem wolno myśli i często zapomina niektóre rzeczy. Potrafi znieść samotność przez dość długi kres, ale jak w pobliżu jest jakaś huczna uczta to pojawia się tam pierwsza. Przede wszystkim ceni sobie zabawę. Cierpliwości anielskiej nie ma… Właściwie w ogóle jej nie ma. Łatwo rozpoznać kiedy się gniewa, gdyż wtedy marszczy nos i pokazuje swoje białe zęby.
HistoriaTu może pozwólmy Zerrave się wypowiedzieć.
„Chcesz usłyszeć moją historię? Tak? To siądź tu obok mnie i przyjmij kufer zimnego piwa. Spokojnie ja stawiam. Więc od czego mam zacząć? Zapewne od początku… Niestety niewiele pamiętam z mojego dzieciństwa. Jedynie pieśń moich bliskich. Nie wiem czemu śpiewali oraz nie pamiętam znaczenia tych słów… Gdy przybyłam tutaj, smoki, które pytałam o Pieśń Smoków, mówili, że to tylko głupia plotka wymyślona wieki temu. Słucham? A! Co się działo przed moim przybyciem tutaj? Jak wspomniałam nie pamiętam mojego dzieciństwa. Nawet nie wiem czemu… Obudziłam się pewnego dnia w jaskini z licznymi ranami. Zapewne po walce, bo na moim ciele znajdowały się ugryzienia i ślady po pazurach. Gdy wyszłam z groty okazało się, że otacza mnie śnieg. Byłam zdezorientowana. Próbowałam polecieć… Niestety moje skrzydło było złamane. Wtedy zamieniłam się w człowieka, co dziwniejsze po przemianie miałam na sobie ubrania. Zabawne było to, że potrafiłam zamienić się z smoka w człowieka, lecz w drugą stronę jakoś to nie szło. Zapewne powodem było złamane skrzydło. O BOŻE! Nie uwierzysz jak piekielnie bolały mnie plecy! No, ale mówi się trudno, bez lekarza i tak nic nie mogłam zrobić, więc poszłam prosto przed siebie. Szłam dwa dni i trzy noce zanim dotarłam do jakieś osady. Zmęczona grzebałam w kieszeniach spodni, szukając czegokolwiek, aby zapłacić za nocleg. Znalazłam złoty naszyjnik z trzema kamieniami. CZŁOWIEKU! Jak mnie ściskało z żalu, gdy wyciągnęłam jeden kamień i zapłaciłam za pokój. Miałam sypialnie dla siebie przez tydzień, więc jakoś tą stratę musiałam przetrwać. Gdy usiadłam na łóżku, poczułam coś twardego w lewej kieszeni na udzie. Wyciągnęłam stamtąd twardą kremowo-niebieską muszlę. Miała otwory po bokach i jeszcze jeden na… Nazwijmy to dziubkiem. Z czystej ciekawości dmuchnęłam… Wtedy sobie przypomniałam o Pieśni. Zaczęłam grać na tym… instrumencie. Nie wiem jak i skąd, ale pamiętam jaki otwór mam w danym momencie zasłonić i jakim palcem. Po piosence, jak otworzyłam oczy uświadomiłam sobie, że pochodziła ona z moich rodzinnych stron. Dzięki tej muzyce przypomniałam sobie parę rzeczy, ale nadal widziałam je jak przez mgłę. Wiem, że pochodzę od grupy koczowniczych smoków, bo ciągle zmieniały się miejsca naszego pobytu. Imię wyryte na muszli to było moje imię. Znam swoją datę urodzenia, bo wtedy także odeszłam od mojej rodziny, gdyż nie podobało mi się niesprawiedliwy podział skarbów oraz to, że jeśli nie uważasz to możesz ten skarb stracić.
Zerwałam się z łóżka i poczułam ten okropny ból w różnych częściach ciała. Najbardziej czułam to w nogach, więc spojrzałam na dół, a tam moje spodnie poplamione krwią i nie było jej mało. HAHAHA! Zamroczyło mnie… Ludzkie ciało jest mało podatne na ból.
Opierając się o wszystko co się dało udałam się do doktora. Na szczęście jakiś zatrzymał się trzy domy dalej. Oczywiście jak to człowiek był bardzo ciekawy gdzie młoda dama mogła się tak skaleczyć. Nie miałam nic przeciwko, aby opowiedzieć jak to się obudziłam w jaskini, skoro przyjął mnie po północy i zbadał moje rany. Jedna z ran nie spodobała się mu, więc zapytał czy będę miała coś przeciwko jeśli trochę mi potowarzyszy. Wędrowaliśmy razem przez rok. Do czasu, aż nie zachorował na jakąś nieuleczalną chorobę. Jednak jego śmierć przyszła mi łatwiej nic przeczuwałam. Może przedtem już to doświadczyłam? Zmarł w wiosce niedaleko lasu. Nie znałam jego nazwiska ani pochodzenia, więc nie miałam jak poinformować jego rodzinę i musiałam pochować go, bo inaczej ludzie zostawili by go na pastwę dzikich zwierząt. Z jego co miał zabrałam tylko sztylet, który i tak chciał mi dać, przecież nie puściłby „bezbronnej” dziewczyny samej bez żadnej broni. Teraz mam go w lewym bucie. Dalej w podróż ruszyłam w ciele smoka. Moje skrzydło czuło się świetnie po kuracji doktorka.
Po około dwóch miesiącach spotkałam małą Lizz. Słodki brzdąc. Miała dopiero osiem lat, a już sierota bez ręki, bo ukradła jabłko szlachcicowi. Gdy ze mną była wolałam być w ludzkiej formie, bo była tak drobniutka, że bałam się, iż ją zgniotę… I tak nie pożyła długo. Dwa miasta dalej… Psia krew! Mówiłam jej, aby nie wychodziła z domu sama! Ale nie! Chciała pójść na rynek i kupić mi moje ulubione brzoskwinie w miodzie. Ja w tym czasie szukałam odpowiedzi skąd mogę pochodzić pytając muzyków, grając im moją melodię, ale nic. Gdy wróciłam do mieszkania Lizz nadal nie było. Wybiegłam ją szukać, gdy… W jednym z ciemnych uliczek znalazłam ją… Miała poderżnięte gardło… Wszystko co do tamtej pory mnie interesowało odłożyłam na bok. Wtedy liczyło się tylko na dowiadywaniu się gdzie znajdę tych bydlaków. Znalazłam. I wtedy dowiedziałam się na co mnie stać, będąc uzbrojoną w same pięści. Dziwne było moje przywiązanie do Lizz. Znałam ją krócej od Marca, a jej strata była dla mnie straszniejsza. Mogę się tylko domyślać, ale… Może to dlatego, że przypominała mnie w pewnym sensie? Odkryłam również, że jestem szalona, bo nie pozwoliłam umrzeć tym kanaliom od razu. Wiedziałam gdzie bić, aby byli nadal świadomi, a ból miał być nie do zniesienia. Działo się to wszystko w ciemnym miejscu, gdzie rzadko było można zobaczyć przechodnia. Pamiętam ich jęki i błagalne krzyki, abym ich oszczędziła. Dla mnie w tamtym momencie liczył się tylko ich oddech, bo nie chciałam, aby zabawa zbyt szybko się skończyła. Trwało to tak długo, aż został przytomny tylko jeden. Paznokciami rozdarłam mu klatkę piersiową. Ostatecznie wyjęłam sztylet od doktorka i dźgałam go w kolana, uda, łokcie… Odcięłam mu wszystkie palce u rąk i stóp. Proszę nie patrz na mnie jak na psychopatkę. Uwierz mi miałam zamiar coś gorszego. Dalsza historia już nie jest tak ciekawa. Kolejni znajomi, którzy odchodzili tak szybko jak przybywali. Listy gończe za złodziejstwo. Kradłam wszystko co na daną chwilę mi się spodobało. Oczywiście w innych miastach znalazłam coś nowego i ciekawszego, a że domu nie posiadałam to wyrzucałam stare zdobycze, które mnie już nie interesowały. Parę razy dałam się nakryć co nie oznacza, że jestem złym złodziejem. Powiedzmy, że mogę ukraść co tylko chcę nie zostając na tym nakryta, ale po pewnym czasie potrzebujesz trochę rozrywki.
Później spotkałam Malcalena i dołączyłam do jego grupy Hametsu. Jednak zwyczajna propozycja dołączenia nie wystarczyła, musiałam przejść test. Zdałam, tak jak inne siedem osób. Niestety będąc na pewnej misji zmniejszyła się liczba członków. Obecnie mieszkam w posiadłości arystokratycznej i jak wierny piesek czekam na dalsze rozkazy. Oh! Piwo się skończyło tak jak i moja opowieść.”